Dlaczego Polska nie będzie drugą Finlandią?


 
O fińskiej edukacji nie wypada dziś nie pisać: w dobrym tonie jest pozachwycać się fińskim brakiem ocen, brakiem zadań domowych i niebotycznymi zarobkami nauczycieli.  Mamy zatem z jednej strony wielkie zainteresowanie tym systemem, a z drugiej brak wiarygodnych badań na temat tego, co tak naprawdę w nim działa i czy można kopiować jego elementy bez modyfikacji. Doszliśmy do niebezpiecznego momentu, gdy zaczynają tworzyć się legendy na temat „fińskiego cudu edukacyjnego”, a sensowniejsze jest chyba zapytanie: czy w ogóle można „przeszczepić” edukacyjną Finlandię do Polski? 



Wyobraźmy sobie Finlandię u nas…

       Jeśli przyjmiemy, że miarą cudu mają być wyniki badania PISA[1], to Finowie w istocie cudu tego dostąpili (i dostępują po dziś dzień – trzymając się w wynikach PISA w ścisłej czołówce). Na czym ten cud polega pisałam we wcześniejszym tekście (tu i tu). W licznych komentarzach czytelnicy Edujutra zastanawiali się, co warto/można kopiować do polskiego systemu; pojawiały się wątpliwości, czy fińska szkoła – w której przerwy między lekcjami są długie, dzień szkolny krótki, a zadań domowych jest niewiele – czegokolwiek uczy? Czy w takim systemie może w ogóle zachodzić nauka? Czy jakikolwiek rozwój może przebiegać bezboleśnie, bez napięcia, walki – wyłącznie radośnie i przyjemnie? A może fińscy uczniowie jednak z czymś walczą, mają jakieś wyzwania, wkładają wysiłek w swoją naukę, ale u nas przedstawiany jest ten proces jako „bezbolesny”, wyłącznie przyjemny?

       Wykorzystując te pytania, wątpliwości i komentarze, zestawiłam fińską i polską rzeczywistość – dzięki temu będziemy mogli wyobrazić sobie, jakie zmiany wchodzą w ogóle w grę, a może będzie to także inspiracja przy wprowadzaniu ewentualnych zmian.






       Doskonale zdaję sobie sprawę, że prawa strona tabeli to przysłowiowy „kij włożony w mrowisko”; mam jasną świadomość tego, że wielu nauczycieli w wielu polskich szkołach pracuje inaczej, robi świetną robotę i z powodzeniem przeszczepia fińskie trendy do polskiej rzeczywistości edukacyjnej. Mam jednak wrażenie, że dopóki większość (dyrektorów, nauczycieli, uczniów i rodziców) nie zmieni mentalności – Finlandii po prostu nie przeniesiemy do Polski.


Czego nie bierzemy pod uwagę..?


       To jasne, że istnieje wiele czynników, których nie bierzemy pod uwagę, gdy myślimy o przeniesieniu elementów systemu fińskiego do Polski. Tak wiele zależy od różnic politycznych (czego od systemu edukacji oczekuje państwo?), gospodarczych (czego od systemu edukacji oczekują pracodawcy?), ekonomicznych (choćby pensje nauczycieli) po różnice mentalnościowe: uczniów, rodziców i nauczycieli… Trzeba też pamiętać, że zmiany w fińskim systemie edukacji rozpoczęły się w latach siedemdziesiątych - mówi się, że jest to parę prostych (wcale nie rewolucyjnych) zasad, ale stosowanych z żelazną konsekwencją… Żelazna konsekwencja, cierpliwość i polski system edukacji…? Komentarz pozostawiam czytelnikom. 



       Kluczowym czynnikiem systemu fińskiego są nauczyciele – prestiż tego zawodu jest w Finlandii zbliżony do prestiżu zawodu prawnika, czy lekarza. To jednak nie bierze się znikąd – nauczyciele fińscy to prawdziwi profesjonaliści, świetnie wykształceni, wkładający wiele wysiłku w to, by stać się mistrzami w dziedzinie nauczania, poświęcający mnóstwo czasu na doszkalanie i rozwój. System rekrutacji na studia pedagogiczne jest bardzo skomplikowany i przyciąga elitę intelektualną społeczeństwa fińskiego – składa się na niego m.in. egzamin z podręczników z pedagogiki, udział kandydatów w inscenizowanych zajęciach, podczas których poddawani są obserwacjom; podczas rozmowy kwalifikacyjnej z najlepszymi bierze się pod uwagę zdolności komunikacyjne, postawę społeczną oraz empatię.

      Jednak nie tylko nauczyciele wpływają, że ten system w Finlandii się sprawdza – to także ważne wartości, jakim hołduje społeczeństwo fińskie: demokracja (w fińskiej szkole brak edukacji w duchu patriotyzmu – stawiają oni swój kraj na równi z innymi), odpowiedzialność i poszanowanie dla zasad, dla pracy – te wartości wpajane są dzieciom przez rodziców, przez co uczeń w Finlandii wierzy, że wysiłek włożony w naukę przyniesie mu profity ekonomiczne i doprowadzi do pozytywnych zmian w jego życiu. 
 
Ach, ten wysiłek…


Jednym z czynników przesądzających o tym, że „Finom wychodzi” – jest SISU. Trudno przetłumaczyć to pojęcie – najłatwiej skojarzyć je z uporem (o którym bardzo dużo napisałam tu). Ale SISU to także: stanowczość, wytrzymałość, odwaga, samozaparcie, dzielność, śmiałość, konsekwencja, determinacja, spokój, równowaga i stabilność. Jeśli spojrzeć szerzej, to można powiedzieć, że SISU jest połączeniem hartu ducha z fizyczną wytrzymałością (brakiem lęku przed wysiłkiem fizycznym). Przypomina zatem trochę grecki ideał kalos kaghatos (stgr. „dobry i piękny”), który łączył w sobie postulat rozwoju ducha/osobowości, ale też sprawności fizycznej. 



SISU tkwi głęboko w mentalności Finów, którzy wpajają swoim dzieciom posłuszeństwo, poczucie obowiązku i poszanowanie dla pracy i jej efektów – także efektów, które składają się na wspólne dobro. Duże znaczenie odgrywa tu luteranizm – w Finlandii około 70% społeczeństwa należy do kościoła luterańskiego. Połączenie tych aspektów jest w mojej opinii kluczowe dla efektywnego funkcjonowania takiego systemu edukacji jak fiński i jednocześnie przekreśla w znacznym stopniu możliwości przełożenia go na inny grunt.


Sisu w edukacji można zaobserwować wtedy, gdy uczniom uświadamia się, że mimo, iż wiele działań wykonujemy niechętnie, z wielu nie ma bezpośredniej przyjemności, to warto trwać w wysiłku, nie przerywać go, przymuszać się i ostatecznie osiągnąć cel…  Że warto doprowadzać rzeczy do końca bez względu na trudności, jakie spotyka się w trakcie. Fińscy uczniowie zdają sobie sprawę z tego, że nauka to nie tylko zabawa i że po etapie, gdy jest ciekawie, może być też żmudnie - każdy projekt ma przecież fazę, podczas której nie ma „fajerwerków”, a jest mozolna praca. Szczególnie silnie odczuwają oni tę prawidłowość podczas zajęć craftu (zajęcia najbardziej zbliżone do polskiej techniki). Gdy projektują i tworzą na przykład karmniki dla ptaków albo proste meble muszą być nastawieni na efekt i wykazywać się wytrwałością. Obrabiając materiał (np. drewno), mają fizyczne poczucie sprawczości, manualne poczucie, że jeśli wytrwale będę się przez coś przedzierać, zmagać z czymś, to efekt musi nastąpić. Joanna Obuchowska, autorka bloga Educational Eden pisze, że jest to nauka sumienności, cierpliwości i dyscypliny. I podstawą w tej nauce jest wrodzona u Finów SISU.


Ostrożne wnioski 

Ile okazji do takich ćwiczeń mają uczniowie w Polsce? Ilu nauczycieli zdaje sobie sprawę, jak ważne jest kształtowanie uporu i wytrwałości? Żeby „zaprosić” Finlandię do polskiej szkoły należałoby zmienić mentalność naszego społeczeństwa – sprawić, by wysiłek i sumienna praca były tak samo doceniane jak efektowne sukcesy. Ale czy my jesteśmy wystarczająco SISU?

Systemem fińskim warto się inspirować, warto próbować dostosować go do swoich warunków, ale zawsze należy pamiętać o ograniczeniach takich bezpośrednich odniesień. Edukacja jutra będzie w znacznym stopniu oparta na modelu fińskim, ale warto zapalać sobie co jakiś czas „czerwoną lampkę podejrzliwości” i zastanawiać się nad polskimi realiami i nawykami polskiego systemu edukacji.
 


Co przeczytałam:

- http://wyborcza.pl/ksiazki/7,154165,22321230,zrobmy-sobie-w-polskiej-szkole-finlandie-zapomnijmy-o-hygge.html 
- https://edunews.pl/badania-i-debaty/opinie/4003-zrob-sobie-finlandie 
- T.D. Walker, Fińskie dzieci uczą się najlepiej, Wydawnictwo Literackie 2017. 
 

[1] Programme for International Student Assessmen – badanie czytania ze zrozumieniem, rozumienia matematyki, rozumowania w naukach przyrodniczych i rozwiązywania problemów.



5 komentarzy:

  1. Moje "wygaszone" gimnazjum było na dobrej drodze do fińskiego ideału. Budowaliśmy z uczniami przyjazne relacje, a oni tego nie nadużywali, dyżury na korytarzach stawały się okazją do porozmawiania, a nie rozdzielaniem bójek. Pomysły nauczycieli nie były bojkotowane przez innych nauczycieli - pomysł, rodził pomysł. Stosowaliśmy elementy oceniania kształtującego, a projekty uczniowskie powoli zaczynały uczyć uczniów organizacji i odpowiedzialności za rezultat swojej pracy. Przełamywaliśmy niechęć rodziców do szkoły i budowaliśmy poczucie, że mamy wspólny cel - dobro ich dzieci. Uczyliśmy brania odpowiedzialności za swoją naukę, wiedzę. To nie znaczy, że wyniki egzaminacyjne były rewelacyjne. jeszcze wiele było przed nami. Przede wszystkim wciąż nierozwiązany był problem: jak zachęcić naszych uczniów do większych starań, by zadbali o najwyższy możliwy dla siebie wynik, a nie tylko wynik "może być". Ale też wiele robiliśmy intuicyjnie, bez wsparcia merytorycznego. Wsparciem były programy Centrum Edukacji Obywatelskiej i OK, natomiast brakowało spójnej polityki edukacyjnej w tym kierunku. To, co my zaczynaliśmy nie było kontynuowane w następnych szkołach i nasi uczniowie "rozbijali się" o mur nauczycielskiej oficjalności w szkołach średnich, ocenę "z głowy" bez wskazania, co uczeń robi dobrze a co nie. Teraz w chaosie szkolnym nasze grono nauczycielskie nie ma siły przebicia, rozproszeni i biegający między szkołami, nie mamy czasu dla ucznia pomiędzy lekcjami, a nasze metody nie są zrozumiane przez nauczycieli szkoły podstawowej, którzy nie wiedzą, o czym mówimy. Wielka szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten głos. Mam, niestety, podobne spostrzeżenia. Wielowymiarowy chaos, jaki wprowadziła reforma "położył" wspaniałe wysiłki i osiągnięcia wielu nauczycieli w Polsce. Zewsząd słyszę głosy "Nie tragizuj, dobrą szkołę da się robić w każdych warunkach" - sama zaczynam mieć wątpliwości... A ponieważ mój profesjonalizm zawodowy opieram na założeniu, że zawsze pragnę oferować najwyższy poziom swoich usług (jako nauczyciel i wychowawca) - gdy warunki mi to uniemożliwiają i ich zmiana nie bardzo ode mnie zależy - poważnie myślę o zmianie zawodowej... Wielka szkoda...

      Usuń
  2. Mnie się wydaje, że jest tak dużo czynników brzegowych powodujących sukces Finlandii, że skupianie się tylko na jednym, czy kilku z nich nie może przynieść efektów w Polsce. To jest jakby korzystać z jazdy samolotem w przemieszczaniu się powozem. Inna ciekawa sprawa to nauczanie IB, też jest świetne, tylko ile czynników trzeba wprowadzić aby ten system wprowadzić. Np częste i dobre szkolenia i okropnie drogie. Raczej jestem w nastroju pesymistycznym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to właśnie odczuwam... Byłam nastawiona bardzo optymistycznie, ale gdy uważnie posłuchałam, co mówią niektórzy nauczyciele, rodzice (i uczniowie); gdy odczułam wielowymiarowe skutki reformy... przestaję wierzyć, że ten system można przełożyć na nasze warunki. Co nie zmienia faktu, że "na swoim poletku" próbuję robić fińską edukację...

      Usuń
  3. Trudnosci w radzeniu sobie z wydatkami i projektami?

    Jestesmy gotowi pomoc ci w tych trudnych czasach.

    Skontaktuj sie z nami prywatnie, aby uzyskac wiecej informacji.

    E-mail: area.of.finance13@gmail.com

    Whatsapp: +33756841623

    OdpowiedzUsuń