Dlaczego chcemy „mieszkać” w fińskim raju? Recenzja książki Timothy D. Walkera „Fińskie dzieci uczą się najlepiej”.


  
Każdy może w Polsce tworzyć edukacyjną Finlandię – czasem pojedynczy nauczyciel, 
a czasem nawet cała szkoła. Musi tylko chcieć – i sięgnąć wyobraźnią.
J. Pytlak Zrób sobie Finlandię,


       Fiński system edukacyjny jest najlepszy – to hasło od około 2015 roku uznawane jest za pewnik. Na początku silnym jego potwierdzeniem były wyniki testów PISA (zobacz tu), współcześnie nikt już nie szuka potwierdzenia fińskiego cudu edukacyjnego w wynikach egzaminów zewnętrznych. Do grona zafascynowanych edukacyjną Finlandią należy też amerykański nauczyciel, który przeprowadził się do Helsinek i tam zaczął pracę w szkole podstawowej – Timothy Walker.



 Co znajdziesz w książce? 

       Timothy Walker, jak większość Amerykanów, opisuje swoje doświadczenia z pasją, humorem i z położeniem nacisku na subiektywne obserwacje oraz praktyczne wskazówki. Książka zatem przypadnie do gustu nauczycielom, bo jest inspirująca, a nawet „poradnikowa” – Walker dzieli się na przykład swoimi sposobami rozmawiania z rodzicami czy podaje przykłady pytań, jakie przygotował na sprawdziany. 
       Poza tym, mamy w niej bardzo przejrzysty układ – autor skupia się na pięciu czynnikach, które mają wpływ na budowanie szczęścia człowieka. Tak właśnie, szczęścia – bo edukacja fińska na budowaniu szczęścia i radości skupia się w pierwszej kolejności (w 2016 roku w fińskich szkołach średnich ruszył nowy program nauczania, w którym priorytetem jest radość jako koncepcja edukacyjna - !). Te czynniki to: dobre samopoczucie, wsparcie, samodzielność, umiejętności, sposób myślenia.




Co w edukacyjnej Finlandii piszczy?



       Wydaje się, że o edukacji w Finlandii wiemy wszystko, wciąż jednak słyszę prośby o krótki przewodnik po tym systemie. Zatem w formie „szybkiego przelotu” przedstawiam specyfikę fińskiej szkoły – głównie na podstawie książki Walkera, ale nie tylko. Specjalnie podkreślam elementy bliskie edukacji jutra; jeśli chcecie dokonać samodzielnego porównania – zajrzyjcie do mojego artykułu wprowadzającego (tu). Zaczynamy?



  • OCENY – przez pierwsze cztery lata nie ma ocen (można je wprowadzać od piątej; obowiązek stawiania ocen pojawia się w klasie siódmej); nie ma też egzaminów przez sześć pierwszych lat; fińscy nauczyciele dobrze wiedzą, że od mierzenia nie przybywa wiedzy i umiejętności.  Robią oni jedynie własne diagnozy, ale nie po to, by karać i nagradzać wynikami, a po to, by dostosować swoje działania do potrzeb uczniów – takie bezustanne reagowanie na potrzeby dzieci, rozwiązywanie ich problemów i dostosowanie poziomu do ich możliwości – to podstawowa praktyka w fińskiej szkole. Również ocenianie nauczycieli nie służy w Finlandii rozliczaniu, a proponowaniu rozwijających rozwiązań i modyfikacji działań; system ewaluacji inicjuje dialog. Co zamiast ocen? Właśnie dialog, rozmowa o postępach, o mocnych stronach, o polach do rozwoju, o sposobach przezwyciężania trudności – czyli klasyczna informacja zwrotna. Dzięki temu stawia się w tym systemie na kreatywność, na podejmowanie ryzyka i ciągły rozwój, bo uczeń czuje się bezpiecznie w sytuacji edukacyjnej. Rezygnacja z ocen służy też oczywiście budowaniu relacji.



  • RELACJE – ucznia z nauczycielem łączy relacja partnerska pełna poszanowania już od pierwszych klas szkoły podstawowej. To sposób na budowanie w uczniach poczucia odpowiedzialności, dzięki temu mogą czuć się poważnie traktowani. Nauczyciel jako profesjonalista czuje się odpowiedzialny za jakość relacji, jest mądrze wyrozumiały, zauważa swoich uczniów, zagaduje ich, uśmiecha się; jest też otwarty na dyskusje, pytania, wątpliwości uczniów. Używam tu takiego określenia jak „nie-betonowa” mentalność nauczyciela. Za priorytet stawia on sobie właśnie otwartość i elastyczność na potrzeby uczniów: podczas zajęć można chodzić, wyjść do toalety, zmieniać pozycję do nauki – chodzi o to, by atmosfera była pozytywna i sprzyjała nauce. W tym celu też nauczyciel dba o budowanie pozytywnych relacji między uczniami – inicjuje współpracę, podczas której panuje luźna atmosfera wzajemnej życzliwości. Budowanie relacji dotyczy też nauczycieli – często gawędzą oni, pijąc kawę, wymieniają się doświadczeniami, wspierają… Jak w tej przyjaznej, bezstresowej sytuacji wygląda proces uczenia się?



  • NAUKA – proces nauczania i uczenia się w Finlandii jest zawsze blisko życia; oznacza to, że treści programowe podawana są zawsze w odniesieniu do rzeczywistości, często pojawiają się ciekawostki, a nauczyciele zachęcają do odwoływania się do własnych doświadczeń uczniów. Mniej wiedzy encyklopedycznej, a więcej codzienności: np. gdy przedstawia się postać historyczną, uczniowie zastanawiają się – co czuła, co myślała, jak działała; podczas lekcji fińskiego tworzy się komiksy i w ten sposób stosuje się wiedzę językową. Panuje też zasada „re-act” – wiedzę wykorzystuje się głównie, gdy jest ona potrzebna, a nie odtwarza się ją biernie. Najlepszą metodą pracy jest więc – jak łatwo się domyślić – projekt. Zadania domowe są natomiast okrojone do minimum albo dotyczą praktycznego zastosowania wiedzy. Sporo też uwagi przywiązuje się do dwóch elementów słabo obecnych w polskim systemie – po pierwsze do nauki efektywnych sposobów uczenia się, a po drugie do działań manualnych – w fińskiej szkole (oprócz zajęć muzyki czy sztuki) istnieją zajęcia craft’u – rodzaj techniki, podczas których dzieci zdobywają różne umiejętności przydatne w życiu dorosłym (np. gotowanie, majsterkowanie). Wszystko to w działaniu, w ciągłym ruchu, a nie jak w pruskim modelu szkoły: nauczyciel za biurkiem, a uczniowie w ławkach.

  • RUCH – szkoła fińska kojarzy się silnie z pojęciem „odkrzesłowienia” – podczas zajęć uczniowie mogą przyjmować wygodne dla nich pozycje; mogą zmieniać miejsce pracy; także nauczyciel jest w ciągłym ruchu – krąży po sali, zatrzymuje się przy pracujących grupach, pomaga w pracy indywidualnej. Dzięki temu przerwy przebiegają spokojnie, a i tak najczęściej uczniowie wychodzą na zewnątrz (każde 45-minutowe zajęcia realizowane w klasach „przeplatane” są 15-minutową aktywnością na zewnątrz bez względu na pogodę – najczęściej ćwiczeniami organizowanymi przez starszych uczniów młodszym). Ruchowi sprzyja też organizacja przestrzeni w szkole.



  • PRZESTRZEŃ - jest ona zorganizowana tak, by wspierać dobre samopoczucie, efektywną naukę, a przede wszystkim integrację społeczności szkolnej. Szkoła w Finlandii jest jak dom: z wygodnymi kanapami, ciepłym posiłkiem, palącym się kominkiem i swobodną atmosferą. Jest to także przestrzeń elastyczna – sala do nauki może zmieniać swój wygląd (np. dzięki regałom lub stolikom na kółkach) – uczniowie i nauczyciel mogą aranżować ją w zależności od potrzeb.



  • NAUCZYCIEL – żaden z powyższych elementów nie „zagrałby” w fińskim systemie, gdyby nie nauczyciel. W Finlandii jest on przede wszystkim profesjonalistą – z wielkim powołaniem i nieustającą chęcią rozwoju (a nawet obowiązkiem – fiński nauczyciel musi dwie godziny tygodniowo poświęcać na swój rozwój zawodowy). Ma wysoką pozycję społeczną (w Finlandii trudno dostać się na studia pedagogiczne), dobre zarobki i darzony jest dużym zaufaniem rodziców. To zaufanie jednak nie bierze się znikąd – jest to człowiek, który dba o rozwój swoich kompetencji osobowościowych (a nie tylko merytorycznych) – musi on nie tyle uczyć na wysokim poziomie, co umieć rozmawiać z uczniami i rodzicami. Promowane jest wprowadzanie innowacyjnych metod i szanowana niezależność oraz podmiotowość nauczyciela w wyborze rozwiązań pedagogicznych. Jeśli interesuje Was, jak wygląda dzień nauczyciela w fińskiej szkole, zajrzyjcie tu.



Co mnie zaskoczyło w tej książce?


Zaskoczyło mnie to, co i samego Walkera – że szkoła może nie tylko kojarzyć się z radością i przyjemnością (sama staram się taką szkołę tworzyć co dzień), ale że z radości i dobrego samopoczucia można zrobić koncepcję edukacyjną i na niej opierać działania całego systemu. To jest całkowite odwrócenie naszego modelu myślenia o edukacji; w fińskim podejściu nauka staje się jakby efektem ubocznym „chodzenia do szkoły”; najważniejsze jest dobre samopoczucie osób zaangażowanych w proces nauczania i uczenia się – dzieci, nauczycieli i rodziców. Nasuwają się pytania (zastrzegam: to mnie nasuwają się te pytania, a nie autorowi „Fińskich dzieci…”) – czy jakikolwiek rozwój może przebiegać bezboleśnie, bez napięcia, walki – wyłącznie radośnie i przyjemnie? Te pytania pozostawiam na razie bez odpowiedzi, ale na pewno do nich wrócę.

Pewnym zaskoczeniem było też dla mnie uświadomienie sobie, że ten „cudowny” system opiera się na maksymalnej prostocie – Walker wielokrotnie o tym wspomina: w Finlandii nie stosuje się wydumanych rozwiązań pedagogicznych; można powiedzieć, że uczniom organizuje się sytuację edukacyjną, wspiera w osiąganiu celów, a przede wszystkim – rozmawia się z nimi. Nie ma też skomplikowanych zadań domowych; minimalistyczny jest też design w fińskich szkołach, a nawet w poszczególnych klasach.

Prostota dotyczy także klimatu tej szkoły: Walker piszę, że panuje w nich spokój. Dzieciom wpaja się szacunek dla spokoju, aktywnie buduje się wyciszoną atmosferę, dzieci często pracują w ciszy, indywidualnie lub w parach. W szkołach odbywają się też treningi uważności, podczas których dzieciaki uczą się skupienia na prostych czynnościach, np. chodzeniu. Zapytacie, co z energią dzieci w wieku 6-15 lat? Problem rozwiązują częste (co 45 minut) 15-minutowe przerwy na świeżym powietrzu.




Z czym zostaję po lekturze „Fińskie dzieci uczą się najlepiej”?


       Przede wszystkim: z notesem inspiracji do natychmiastowego wdrożenia w swojej praktyce, a ponieważ książkę czytałam rok temu, mogę śmiało stwierdzić, że wiele z tych rozwiązań (np. Tydzień Samodzielnej Nauki; luźne lekcje w pozycji leżącej czy „gimnastyczne” przerywniki) zastosowałam i świetnie się sprawdzają. Myślę, że to dowód na to, że książkę warto przeczytać, ale też dowód, że małą Finlandię może tworzyć w swojej szkolnej codzienności każdy polski nauczyciel.
Photo by Annie Spratt on Unsplash


6 komentarzy:

  1. Od dwóch lat staram się przekonać nauczycieli w Polsce, że mogą osiągnąć fiński sukces u siebie w klasie. Jedyne co nas różni to brak darmowej edukacji i ograniczenia związane z papierologią i wymogami (które da się włączyć do udoskonalania edukacji;)). Po 3 miesiącach pracy w różnych placówkach szkolnych w Turku, w Finlandii nauczyłam się, że żadna magia i czary mary tylko konsekwencja, szacunek i zapewnianie przestrzeni do rozwoju stanowią podstawę dobrej edukacji. Zapraszam na educationaleden, tam można znaleźć wiele praktycznych informacji na temat fińskiego systemu oraz wiele scenariuszy inspirowanych działaniami fińskich nauczycieli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Joanno, od dwóch lat (co najmniej) czytam Pani bloga i jestem pod wrażeniem tego, co Pani robi i pisze. Stąd cytowanie w recenzji Pani bloga:) Nie wyobrażam sobie pisać o fińskim cudzie edukacyjnym bez odwołań do Pani refleksji, co jeszcze nie raz nastąpi. Bardzo proszę o włączenie się do dyskusji jako głos ekspercki:) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za recenzję... Jestem po lekturze książki. Mam podobne do Pani przemyślenia. Nie trzeba czekać na zmiany na "szczycie" systemu edukacji. Warto robić coś już tu i teraz w swoim własnm zakresie:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za komentarz i za poświęcenie czasu na przeczytanie... Naprawdę większość z pomysłów Walkera wdrożyłam w swojej praktyce, to działa i tyle...:) Zapraszam do dalszego śledzenia Edujutra!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za inspiracje. Szkoda, że tak trudno o mądrą zmianę w naszych szkołach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezustannie mam wrażenie, że wszystko zależy od nas - nauczycieli i rodziców... Zachęcam do tworzenia tej oddolnej zmiany...

      Usuń