Potrzebni
są prężni, refleksyjni, świadomi akuszerzy edukacyjnej zmiany. I oni już są
wokół nas. Zakasali rękawy i działają, coraz prężniej i skuteczniej. Są wśród
nich nauczyciele, rodzice, działacze społeczni, przedstawiciele kadry
zarządzającej. Niektórzy próbują zmieniać placówki od środka. Inni tworzą
własne autorskie projekty, zakładają szkoły, przedszkola, kooperatywy
samouczące, grupy unschooligowe. Warto uważnie śledzić ich poczynania. Niebawem
wdrażane przez nich innowacje mogą stać się standardem.
T.
Tokarz, Liderzy edukacyjnej zmiany, tekst
z portalu Eduneews (dostęp: 12.04.2019r.)
Ten system potrzebuje
zmiany, ta edukacja potrzebuje nowej wizji – zgadza się. Niewiele jednak ma to
wspólnego z ostatnią reformą, która zdeformowała tylko poprzednią nieidealną
rzeczywistość i wielu nauczycieli z pasją skazała na tkwienie w chaosie lub
odwrót z zawodu. A czy w tej nowej wizji ma chodzić wyłącznie o podwyżki dla nauczycieli, by mogli godnie żyć
i pracować? O co walczymy? O co tak naprawdę powinna toczyć się gra? I gdzie w
tym wszystkim jest polski nauczyciel?
Kto stoi w centrum edukacyjnego
jutra?
Na temat konieczności przemian w
polskiej edukacji toczą się dyskusje na forach internetowych, a także w „realu”
(przykładem są Narady Obywatelskie o Edukacji). Gdy śledzi się nowe trendy
edukacyjne, coraz częściej widać, że nie chodzi tu wyłącznie o przemiany
dotyczące metodyki, nowinek technologicznych czy form pracy. To przemiany,
które powinny przede wszystkim dotyczyć mentalności (kadry zarządzającej,
nauczycieli, rodziców, uczniów), a także przeobrażeń systemowych i
organizacyjnych. Szkoła jutra to szkoła otwarta na zmiany (także dotyczące
treści nauczania), szanująca podmiotowość i indywidualność, dbająca o dobre
relacje, wzniecająca aktywność uczniów i kształtująca pozytywne postawy i umiejętności
miękkie. W centrum takiej edukacji muszą stać odpowiedzialni liderzy –
dyrektorzy i nauczyciele.
Zmęczeni, biedni, sfrustrowani…
Zarobki zapewniające nauczycielom
stabilność finansową i godne życie - to podstawa. Bez nich wielu z nas staje
się zmęczonymi frustratami… W związku ze strajkiem internet obiegła seria
memów, grafik i historii odsłaniających całą prawdę o pracy nauczycieli, ich
urlopach i zarobkach. Pojawiły się też podziękowania od rodziców, którzy
musieli zastąpić w tych dniach strajkujących pedagogów i stać się jedynymi
opiekunami swoich pociech – dla niektórych nie było to łatwe zadanie i
przyznawali, że dopiero teraz doceniają cierpliwość nauczycielską.
Co
jednak jeśli zarobki nauczycieli poprawią się? Czy wtedy – jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki – nauczyciele staną się „świadomymi akuszerami
edukacyjnej zmiany”? Czy wtedy jasnym
stanie się, jakie cechy nosić powinien taki odpowiedzialny lider w edukacji? I
czy w ogóle nauczyciel musi takim liderem być? Czy nie wystarczy, by był
„wystarczająco dobrym” nauczycielem? I co to tak naprawdę znaczy…?
„Wystarczająco dobry” nauczyciel,
czyli jaki?
Określenie powyższe pochodzi z psychologii i pojawiło
się między innymi w tytule książki Bruno Bettelheima Wystarczjąco dobrzy rodzice. Dziś możemy „żyć/kochać i wybierać
wystarczająco dobrze” (tytuły książek z rozmowami przeprowadzonymi przez
Agnieszkę Jucewicz), mieć „wystarczająco dobrą rodzinę” i „wystarczająco dobry
związek”. Co to właściwie znaczy? Przede wszystkim – że możemy odrzucić
perfekcjonizm i doskonałość. Że możemy ze spokojem realizować swoją misję i
wypełniać obowiązki. Że nie musimy być mistrzami w każdej dziedzinie, co nie
znaczy, że mamy odpuszczać i poddawać się.
Nauczyciel
także ma do tego prawo – uczniowie nie potrzebują przecież ideału, chcą
„wystarczająco dobrych” przewodników. Co to oznacza dla zwyczajnego nauczyciela?
- „Wystarczająco dobry”, czyli nastawiony na budowanie relacji – „nie ma edukacji bez relacji”, nie ma efektywnej nauki bez poczucia bezpieczeństwa psychicznego; nie ma poszanowania dla jakichkolwiek zasad bez empatycznego wsłuchiwania się w potrzeby (swoje i uczniów); nie ma motywacji wewnętrznej do nauki bez przyjaznej atmosfery w klasie; nie ma też rozwoju osobistego bez dzielenia się swoimi doświadczeniami i wątpliwościami z innymi nauczycielami.
- „Wystraczająco dobry”, czyli dostępny – otwarty, zachęcający, gotowy, żeby pomóc, odpowiedzieć na pytanie, pokierować. Jeśli odmawiający (czasu, uwagi, pomocy) to asertywnie (z szacunkiem), mając na horyzoncie wartość nadrzędną – relację z uczniem.
- „Wystarczająco dobry”, czyli mądrze silny – taki, który ma „twarde plecy” (jasno pokazuje granice) i „miękki brzuch” (jest empatyczny i rozumiejący); taki, który jest silny nie „trzymaniem za twarz”, a stawianiem wysokich wymagań i jednocześnie dawaniem maksimum wsparcia; który nie wciąga uczniów w grę „między uległością („kumpelstwem”) a agresją (terroryzujący ocenami, kartkówkami, odpytywaniem)”.
- „Wystarczająco dobry”, czyli patrzący szerzej i dalej – odpowiedzialny wizjoner patrzący na drogę, która jest przed uczniami, ale też na kontekst sytuacji, w jakiej się znajdują; który nie zamyka się w ciasnych ramach programu, sali, metody, regulaminu… Nie trzeba być charyzmatycznym przywódcą, by zatrzymywać się w codziennym biegu i poszerzać własną perspektywę.
- „Wystarczająco dobry”, czyli samoświadomy – znający swoje mocne strony, ale też własne słabości; otwarty na przyjmowanie informacji zwrotnej; bezustannie poszukujący odpowiedzi na pytanie o sens swojej pracy: po co uczę? po co pracuję z dziećmi? co w mojej pracy jest ważne? co jest dla mnie priorytetem?
- „Wystarczająco dobry”, czyli spójny - będący obrazem swoich słów: jeśli chce, by uczniowie byli terminowi, musi być punktualny; jeśli chce, by uczniowie byli zaangażowani, musi działać z pasją; jeśli chce, by uczniowie z nim rozmawiali, musi wchodzić z nimi w kontakt i budować relacje. Taki nauczyciel zna swój system wartości i zachowuje się w zgodzie z nim.
- „Wystraczająco dobry”, czyli nieidealny – akceptujący swoją niedoskonałość, akceptujący fakt, że czasem jest pełen pasji, a czasem pełen rutyny; świadomy swojej wartości, mimo porażek i pomyłek, z których potrafi wyciągać wnioski. Otwarty też na niedoskonałość innych i umiejętnie prowadzący ich do indywidualnie rozumianego mistrzostwa.
Po czym poznać „wystarczająco
dobrego” nauczyciela?
Wiem,
że wielu nauczycieli nie zgodziłoby się, ale mam wrażenie, że wizytówką dobrego
pedagoga jest zachowanie jego uczniów po tym, jak opuszcza on salę: czy jest to
moment na zwieszenie wszelkich zasad i zatrzymanie wszelkiej pracy czy może
odwrotnie? Marzy mi się, by moi uczniowie z pasją i w skupieniu (ale nie w
absolutnej ciszy) „robili swoje” - z
pełnym zrozumieniem, dlaczego robią właśnie to, co robią i po co to robią. Do
tego nie muszę być wybitnym liderem ani porywającym przywódcą edukacyjnej
zmiany. Wystarczy, że będę „wystarczająco dobra”.
Linki godne polecenia:
Photo by Jehyun Sung on Unsplash
Photo by Riccardo Annandale on Unsplash
Photo by Nicole Honeywill on Unsplash
Świetny wpis. Będę na pewno tu częściej.
OdpowiedzUsuńPani Izabello! (jeśli mogę w ten sposób:)))
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za przeczytanie i komentarz. To dla mnie wielka motywacja, gdy moi czytelnicy chcą wracać do treści, które publikuję.
Jednoczesnie mam ogromną prośbę: od października 2019 EduJutro zamieniło się Szkołę Dobrej Relacji www.szkoladobrejrelacji.pl i to tam publikuję wszystkie nowe teksty. Mam wrażenie, że są jeszcze ciekawsze i jeszcze bardziej przydatne dla nauczycieli. Serdecznie Panią zapraszam na nową stronę, bo EduJutro skończyło swoją działalność.
Zachęcam do lektury i komentowania już na www.szkoladobrejrelacji.pl
Pozdrawiam!
Trudnosci w radzeniu sobie z wydatkami i projektami?
OdpowiedzUsuńJestesmy gotowi pomoc ci w tych trudnych czasach.
Skontaktuj sie z nami prywatnie, aby uzyskac wiecej informacji.
E-mail: area.of.finance13@gmail.com
Whatsapp: +33756841623