Bycie rodzicem w XXI wieku to w wielu przypadkach odmiana sportu ekstremalnego. Dlaczego? Bo przytłacza nas ogrom możliwości, a wychowywanie dziecka to tylko jedna z wielu aktywności, która jest naszym udziałem – mamy przecież inspirującą i pełną wyzwań pracę, pasjonujące hobby, grupę wspaniałych znajomych w świecie realnym i wirtualnym, rozwijamy się duchowo, angażujemy politycznie, uprawiamy sport i jeszcze śledzimy najnowsze trendy lifestylowe. Nawet jeśli ten obrazek jest nieco przerysowany, to faktem jest, że współczesny rodzic żyje w świecie szeroko rozumianego przesytu. Czy ta sytuacja ma wpływ na to, jakimi rodzicami jesteśmy? Jak podejmować rodzicielskie wyzwanie w XXI wieku?
Tempo, tempo, tempo!
Stwierdzenie,
że współczesne życie to bieg w galopującym tempie jest truizmem. Zdaje się, że
obraz jest bardziej skomplikowany – biegniemy sprintem przez życie, by co
chwile stanąć w stuporze, podczas którego jedyne na co mamy siłę, to
scrollowanie „internetów”. I mimo, że nasze ciało jest wtedy w spoczynku, nasz
umysł dalej galopuje zalewany informacjami, obrazami, pomysłami, „dobrymi
radami”. Na Facebooku ktoś podpowiada, jak urządzić mieszkanie, na Instagramie
ktoś zachęca, co przeczytać, na poczytnym blogu serwują nam rady, czego nie
nosić do pracy…
Do tego dochodzą wskazówki, jak tworzyć satysfakcjonujący związek i wychować szczęśliwe, dobrze wykształcone i kreatywne dziecko. No właśnie – dziecko. Czasem długo wyczekiwane, gdy już się pojawia - zaskakuje swoją całkowitą autonomicznością – okazuje się, że od pierwszych chwil ma swój własny „pomysł” na siebie. I na nic zdają się nasze przewidywania i oczekiwania. Nasze zagubienie powiększa się z każdym miesiącem… A już szczególnie w sytuacji, gdy dziecko zachowuje się w naszym odczuciu (ale nie zawsze w naszym – czasem są to odczucia nauczyciela, przedszkolanki, babci, cioci…) „nienormatywnie” – wtedy szukamy odpowiedzi na to, co się z nim dzieje, czy to jakaś choroba (ADHD? Autyzm? Dysleksja?) i co z tym robić. I znów w szybkim tempie scrollujemy kolejne blogi parentingowe w poszukiwaniu instrukcji obsługi tego zaskakującego tworu, jakim jest dziecko.
Do tego dochodzą wskazówki, jak tworzyć satysfakcjonujący związek i wychować szczęśliwe, dobrze wykształcone i kreatywne dziecko. No właśnie – dziecko. Czasem długo wyczekiwane, gdy już się pojawia - zaskakuje swoją całkowitą autonomicznością – okazuje się, że od pierwszych chwil ma swój własny „pomysł” na siebie. I na nic zdają się nasze przewidywania i oczekiwania. Nasze zagubienie powiększa się z każdym miesiącem… A już szczególnie w sytuacji, gdy dziecko zachowuje się w naszym odczuciu (ale nie zawsze w naszym – czasem są to odczucia nauczyciela, przedszkolanki, babci, cioci…) „nienormatywnie” – wtedy szukamy odpowiedzi na to, co się z nim dzieje, czy to jakaś choroba (ADHD? Autyzm? Dysleksja?) i co z tym robić. I znów w szybkim tempie scrollujemy kolejne blogi parentingowe w poszukiwaniu instrukcji obsługi tego zaskakującego tworu, jakim jest dziecko.
Być świadomym rodzicem…
Czy
rodzicielstwo dwadzieścia lat temu było łatwiejsze niż teraz? Odpowiedź pewnie
nie będzie jednoznaczna, ale pewnym jest, że chaos informacyjny, jaki opisałam powyżej, nie
wspiera naszych działań wychowawczych. Niespójne wskazówki wprowadzają sporo
napięcia – w końcu chodzi tu o nasze dzieci. A w dzisiejszym świecie każdy ma
inny pomysł jak MY powinniśmy wychować NASZE dzieci. Jak sobie z tym radzić?
Trudno być wyrocznią, więc pozostawiam tu jedynie pomysły do rozważenia. Warto
odpowiedzieć sobie na pytania:
- Co jest dla mnie jako rodzica najważniejsze?
- Jaka jest wizja mojego rodzicielstwa?
- Jakiego człowieka chcę wychować?
- W jakie wartości chcę wyposażyć moje dziecko?
- Jaką więź (czy w ogóle) chcę budować z moim dzieckiem?
- Do czego dążę jako rodzic?
Czy
współczesny rodzic zadaje sobie takie pytania? Może warto potraktować je jako
ćwiczenie - usiąść z kartką papieru, zapisać i zobaczyć, o co tak naprawdę w
naszym rodzicielstwie chodzi. Może warto znaleźć czas na taką niespieszną
rozmowę z naszym partnerem, by wspólnie ustalić sens tego, co robimy na co
dzień i podjąć decyzję co do tego, jak chcemy kreować naszą rodzinną
rzeczywistość. Na takie rozmowy w codziennym zabieganiu nie ma czasu ani
przestrzeni psychicznej, ale to podstawa naszej rodzicielskiej świadomości. I jedyna
latarnia w internetowym chaosie „dobrych rad” „super niań”.
Co poza tym…?
Po powyższych
słowach o zalewie informacji jedyną słuszną drogą byłoby z mojej strony
milczenie. I dlatego nie tworzę kolejnych spisów porad i rodzicielskich
checklist. Ponieważ wierzę w rodzicielską świadomość, to zostawiam prezent w
postaci krótkiego przewodnika po psychologii rozwoju dziecka. Jeśli założymy,
że rodzicielstwo ma polegać na spokojnym towarzyszeniu dziecku, to bardzo ważne
będzie lepsze rozumienie tego, co się z naszym dzieckiem dzieje, jakie są jego
potrzeby, z czego wynikają jego zachowania… I tu ważna uwaga!
Indywidualizm – każde dziecko rozwija
się we własnym tempie i ja - jako świadomy rodzic - z ciekawością, ale też ze
spokojem i dystansem obserwuję ten rozwój i akceptuję jego tempo, a nie
doszukuję się opóźnień czy odstępstw. Zapraszam, częstujcie się i bądźcie blisko
swoich dzieci.
👉👉cały przewodnik w formacie PDF do pobrania tu👈👈
👉👉cały przewodnik w formacie PDF do pobrania tu👈👈
Photo by David Peters on Unsplash
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz