„Szkoła ma służyć dziecku” – to zdanie otwierające dokument
dotyczący reform edukacji, jakie w latach osiemdziesiątych eksperci oświatowi
Solidarności przedstawili w Ministerstwie Oświaty i Wychowania. Książka
Aleksandry Szyłło stara się przybliżyć nam, jak to zdanie odmieniają bohaterowie jej książki. A w czytelnikach zostawia pytanie: jak ja - jako nauczyciel/rodzic/dyrektor odmieniam to zdanie na co dzień?
Jestem „na tak”
Godzina wychowawcza to
seria siedmiu wywiadów z legendami
polskiej edukacji: Krystyną Starczewską, Jacem Jakubowskim, Łukaszem Ługowskim,
Jackiem Strzemiecznym, Romualdem Sadowskim, Marią Mach i z Elżbietą Piotrowską-Gromniak. Niektóre z tych osób miałam przyjemność poznać osobiście i
już sama możliwość przeczytania „ich historii” była dla mnie czymś
pociągającym. Nie zawiodłam się na tym spotkaniu – pytania postawione rozmówcom
Aleksandry Szyłło są bardzo różnorodne: nie tylko „wyciągają” na światło
dzienne ich indywidualne historie (jak tworzyli prowadzone przez siebie szkoły,
ośrodki, stowarzyszenia, instytucje), ale też pokazują ich szersze spojrzenie na
wyzwania, ale też mocne strony polskiej edukacji.
Z wszystkich rozmów można wyciągnąć jeden wspólny mianownik - prostą prawdę o nauczaniu i uczeniu się: być blisko, budować relacje, być empatycznym i uczciwym. I mamy też co najmniej jedno praktyczne przełożenie tej prawdy, którą kilkoro bohaterów tej książki wdrażało: nauka poza murami szkoły, w luźnej atmosferze, często w prywatnych mieszkaniach (jak np. czwartkowe seminaria licealne w 36-metrowym mieszkaniu Krystyny Starczewskiej). Dla każdego, kto potrafi czytać między wierszami i inspirować się historiami innych – ta książka jest skarbem.
Z wszystkich rozmów można wyciągnąć jeden wspólny mianownik - prostą prawdę o nauczaniu i uczeniu się: być blisko, budować relacje, być empatycznym i uczciwym. I mamy też co najmniej jedno praktyczne przełożenie tej prawdy, którą kilkoro bohaterów tej książki wdrażało: nauka poza murami szkoły, w luźnej atmosferze, często w prywatnych mieszkaniach (jak np. czwartkowe seminaria licealne w 36-metrowym mieszkaniu Krystyny Starczewskiej). Dla każdego, kto potrafi czytać między wierszami i inspirować się historiami innych – ta książka jest skarbem.
A historie? Są naprawdę fascynujące: od przygód z prześladowaniem przez UB, przez hipisowskie doświadczenia narkotykowe i różnorodne inicjatywy, po zmagania przy zakładaniu alternatywnych wtedy szkół czy ośrodków dla nieletnich przestępców. Podczas lektury towarzyszymy ludziom, którzy szli za swoimi impulsami, intuicją, nie bali się realizować marzeń, nie bali się być na kontrze do systemu, układu (jakkolwiek to rozumieć). To ludzie z niesamowicie pozytywną energią, pewni sensu, który sobie ustalili i kierunku, w którym zmierzają. I to „skutek uboczny”, a zarazem siła tej książki: pokazuje ona, jak dochodzi się do wielkich rzeczy i osiąga wymierne rezultaty swoich działań. Co ciekawe – losy tych postaci przeplatają się w sensie dosłownym (dla przykładu: Krystyna Starczewska była polonistką Jacka Strzemiecznego i Jaca Jakubowskiego; Andrzej Stasiuk – właściciel wydawnictwa, które tę książkę wydaje był szatniarzem w SOS-ie, który prowadził Jac jakubowski i Łukasz Ługowski), ale też w sensie metaforycznym, ideowym – to ludzie, którzy mówią jednym głosem o szkole, a może nawet o człowieku - i autorce udało się to unaocznić.
Skoro tyle o szkole, to zapytać można, czy jest to książka wyłącznie dla nauczycieli, dyrektorów i ludzi związanych z edukacją? Nie, to nie jest i nie ma być książka „specjalistyczna”; to szerokie spojrzenie, z którym powinni zapoznać się także świadomi rodzice, by kształtować swoją wizję szkoły i wysuwać własne oczekiwania wobec tego, co w szkole aktualnie się dzieje.
Istnieją tacy, którzy są „na nie”
Książka spotkała się też z zarzutami: że wybiera postacie
legendarne, ale niereprezentatywne dla polskiej edukacji, że nie pokazuje
prawdziwej szkoły, że nie pyta uczniów, rodziców, że nie proponuje rad i
lekarstwa… Zupełnie nie przemawiają do mnie takie zarzuty. Nie oczekuję książki
o szkole "od środka", bo taką znam ze swojej codzienności, nie chcę też książki o
szkole pisanej przez praktykujących aktualnie nauczycieli, bo nim jestem –
potrzebuję wizji ludzi, którzy wiedzą, czym jest szkoła, ale zdobyli odpowiedni
dystans poprzez bogactwo swoich doświadczeń; chcę by, ludzie z pasją
(związani oczywiście z edukacją) inspirowali mnie swoim spojrzeniem na edukację
i własnymi historiami z nią związanymi. A tym wszystkim jest ta książka.
Czy autorka postawiła sobie za cel odpowiedź na pytanie, jak uleczyć polską edukację? Absolutnie nie oczekiwałam po tej książce nachylenia się nad polską szkołą i znalezienia lekarstwa; takie pozycje traktuję wyłącznie jako zaproszenie do podróży po gąszczu inspiracji, pytań (bez odpowiedzi!), refleksji… A tytuł? Godzina wychowawcza to nie zbiór scenariuszy do zastosowania w szkolnej ławce podczas 45 minut, raz na tydzień. To sugestia, że lekcje w szkole mają być przede wszystkim „godzinami wychowawczymi”, a dopiero później polskim, matematyką, biologią, geografią itd.
Chcę więcej
Godzina wychowawcza
jak posiłek w dobrej restauracji – pozostawiła we mnie poczucie satysfakcji,
ale też pewnego nienasycenia – mam ochotę na więcej, na kolejne fascynujące
historie i inspirujące myśli na temat szkoły. W dużym stopniu to nienasycenie
zaspokoiła mi pozycja O szkole od nowa.
Rozmowy o edukacji (której recenzja w następnym wpisie), ale czekam przede
wszystkim na historie ludzi, bo one przemawiają do mnie (do nas?) najsilniej.
Jakie historie niosą ze sobą Marzena Żylińska, Agnieszka Stein, a jakie Jesper
Juul czy Ken Robinson…?
Info o książce:
- Wydawnictwo Czarne
- Seria wydawnicza: Poza serią
- Data publikacji: 29 marca 2017
- Wymiary: 133 mm × 215 mm
- Liczba stron: 160
- Cena okładkowa: 39,90 zł
- link do strony wydawnictwa z fragmentem książki: https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/godzina-wychowawcza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz